Farsa za forsę, czyli pogrzeb Janka Przekrętasa w TV
Farsa za forsę, czyli pogrzeb Janka Przekrętasa w TV.
05.082015 odbył się w Poznaniu odbył się pogrzeb najbogatszego „Polaka” . Jak zwykle najbogatsi pochodzą z narodu wybranego. Na 200 najbogatszych Rosjan 43 to rosyjscy Żydzi . W Polsce w pierwszej setce najbogatszych większość stanowią Polacy żydowskiego pochodzenia. Nie mam nic przeciwko Żydom, którzy dorobili się majątków w uczciwy sposób, jednak większość z nich to zwykli złodzieje i oszuści. Wiem, że w Polsce panuje zasada, że o zmarłych mówi się dobrze albo w ogóle, a każdy kto łamie tę zasadę naraża się na krytykę, ostracyzm. Mnie jednak bardziej irytuje próba gloryfikowania po śmierci osób, które po prostu na to nie zasługują. Kiedy dajmy na to w jakiejś rodzinie umiera wujek alkoholik to można nie wypominać tej jego ułomności po śmierci. Kiedy jednak ktoś próbowałby wmawiać, ze wujek nigdy nie sięgnął do kieliszka to wtedy wiemy, ze mamy próbę wyrobienia stryjkowi wspaniałego wizerunku po śmierci a to już z prawdą i mówieniem o zmarłym tylko dobrze nie ma już nic wspólnego. Wolałbym, aby ktoś wspominając mnie po mojej śmierci opowiadał o wadach, które miałem niż o zaletach, których nie miałem. Moim zdaniem ważniejsze od mówienia o zmarłym dobrze jest mówienie o zmarłym prawdy.
Po śmierci Kulczyka z polskojęzycznych mediów mogłem dowiedzieć się, ze to był geniusz, filantrop, patriota, wizjoner, najuczciwszy z najuczciwszych oligarchów. Na pogrzebie sam Wałęsa z Matką Boską w klapie zapewniał o nieskazitelności i uczciwości zmarłego miliardera. Słuchając występu Wałęsy na pogrzebie trudno nie uznać tego wydarzenia za farsę, farsę za forsę – no, ale kto bogatemu zabroni. Chcesz mieć transmisję z pogrzebu w TV, żaden problem, wystarczy, żebyś był bogaty.
No cóż. Wyrazy współczucia dla rodziny. No ale kto to był Kulczyk? Czy wybudował dolinę krzemową pod Warszawą? Ile wybudował zakładów pracy, ile tysięcy robotników dobrze opłacanych u niego pracuje? Henry Ford dbał o to, aby każdego pracownika zakładów produkujących samochody Ford było stać na Forda. Czy Kulczyk też tak dbał o swoich pracowników? Ile rocznie odprowadzał podatków do skarbówki? Nowe instytuty badawcze to zasługa Kulczyka?. Była afera jak to Kulczyk kupił w centrum miasta działkę za 1mln zł. wartą 6 mln. zł. Kupuję części do Volkswagena, a na metce napis Kulczyk Holding. To Kulczyk produkuje oryginalne części do Volkswagena? Generalna zasada. Tanio kupić , przekręcić. A traktowany prawie jak Papież
Dla Wałęsy Kulczyk to symbol przedsiębiorczości, uczciwości i wizjonerstwa, dla mnie Kulczyk to symbol złodziejstwa, okradania milionów Polaków, chciwości, budowania fortuny dzięki bezwzględności i politycznym koneksjom, krajowym i międzynarodowym. Pozwolę sobie zdewaluować rzekome osiągnięcia Kulczyka dla Polski i napisać prawdę o jego sposobie dojścia do fortuny.
Najlepszy był ten dil z VW dla Policji. Tak, wiem. Wszystko legalne. Ale gdzie tu geniusz i filozofia ? Zwykły figurant na procencie z pośrednictwa. W połowie lat 90-tych pamiętam gdy Kulczyk był już „kimś” , brał udział w jakimś programie dla młodzieży w stylu „co trzeba zrobić by się dorobić”.
Coś tam się jąkał o pasji, odwadze, za dużo nie powiedział. Bo co miał powiedzieć ?
Że państwo zamiast bezpośrednio kupować dla policji samochody z zachodu „wymyśliło” sobie pośredników, a „wybraniec” brał 15-25 % wielkości transakcji.
W dwa lata powstawały taaaaakie fortuny, na które bogaci Amerykańce kombinowali pół życia.
Tak, wiem gamoń ze mnie, który niczego nie osiągnął i „po polsku” zazdroszczę i nienawidzę drugiego, któremu się powiodło.
Nie chcę jego pieniędzy. Wystarczyłoby trochę przyzwoitości i prawdy. A przemówienia na ceremonii gorzej niż na pogrzebie Bieruta. Wizjoner, kurka.
Pomyśleć. że wszystko zaczęło sie od 1 miliona dolarów zarobionych w komunie, przez ojca tego Pana – podobno na handlu jagodami z Niemcami. Nawet w stanie wojennym.
Potem juz szło gładko -informacje insiderow /płatnych ? / z kół rządowo finansowych i jak tu nie wygrać, gdy zna sie jutrzejsze kursy na giełdzie ? Firmę zadłużyć, ogłosić upadłość , tanio kupić trochę podratować, iść na giełdę -drogo sprzedać. Proste jak drut, no i trzeba mieć ten pierwszy milion dolarów, kraść albo dostać w spadku po komunie.
W tym samym czasie jak panu Kulczykowi jego PAPA dał milion USD na rozpoczęcie działalności UBECJA u dziadka mojego kolegi znalazła 500 USD i przesiedział za to , że miał obcą walutę 5 lat.
https://cyklista.wordpress.com/2014/07/09/zyd-kulczyk-rodzinnie-powiazany-z-ubecja/
Kiedy sprzedał Tepsę to w ciągu jednego roku na bruk poszło ponad 30 tysięcy osób.
Oto jak uczciwie Kulczyk Holding przejął Telekomunikację Polską i sprzedał Francuzom:
Pod zarzutem korupcji przy prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej CBA zatrzymała Jana W. – byłego prezesa Kulczyk Holding oraz byłego szefa rady nadzorczej PKN Orlen. Zatrzymany został także Wojciech J., który był wiceprezesem Kulczyk Holding.
Prokuratura odmawia podania jakichkolwiek szczegółów związanych z ostatnimi zatrzymaniami. Z nieoficjalnych informacji ze śledztwa wynika, że obaj b. szefowie Kulczyk Holding usłyszeli takie same zarzuty. Według portalu gazeta.pl, chodzi o niegospodarność oraz przyjęcie około miliona złotych łapówki przy prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej. W latach 2000-2001 47 proc. udziałów spółki kupiło konsorcjum złożone z France Telecom oraz Kulczyk Holding. W 2005 r. francuska firma odkupiła od Kulczyk Holding udziały w Telekomunikacji Polskiej. Na prywatyzację TP S.A. dostał od państwa „kredyt” na ponad 800 milionów złotych, a po krótkim czasie, sprzedał swoje akcje TP S.A. Francuzom za 2,5 miliarda złotych.
Na sprzedaży TP SA wydymał każdego z nas. Sprzedał z siecią przesyłową (nigdzie więcej tak nie zrobiono) zamiast oddać sieć przesyłową samorządom. To na wiele lat zmonopolizowało usługi i każdy z nas przez tego pana płacił kosmiczne ceny, najwyższe w Europie, za najgorszą usługę.
W 1988 roku Jan Kulczyk został autoryzowanym dilerem Volkswagena w Polsce. Trzy lata później zarobił 150 milionów ówczesnych złotych na kontrakcie z policją i Urzędem Ochrony Państwa, dostarczając tym instytucjom trzy tysiące samochodów.
Bez błogosławieństwa partyjnych towarzyszy Kulczyk mògł co najwyżej sprzedawać ogòrki na rynku. Drugim takim koncesyjnym ,,farciarzem” jest Solorz.
A2, najdłuższa i najnowocześniejsza polska autostrada, łączy Polskę z siecią europejskich autostrad. Inwestycja o łącznej wartości prawie 6 mld zł była największym projektem prowadzonym w Polsce w ramach partnerstwa publiczno- prywatnego i jednym z największych projektów infrastrukturalnych w Europie.
Autostrada A2 po 2 latach eksploatacji była remontowana bo zrobiona byle jak. Jest jednocześnie jedną z najdroższych w Europie, omijam ją szerokim łukiem.
Majątki Kulczyków i jemu podobnych cwaniaków powinny być skonfiskowane. On i jemu podobni wykupili za bezcen mienie państwowe czyli własność wszystkich Polaków i jakiś cudem sprzedawali kilkaset procent drożej. Ja też chętnie kupię jakieś mienie państwowe za symboliczną złotówkę i sprzedam z zyskiem no i będę wielki biznesmen i filantrop. Ten kraj już totalnie zszedł na psy. Polacy pracują za grosze a taki jeden z drugim cwaniakiem posprzedawał nie swoją własność i jest wielkim filantropem.
Jeśli chodzi o filantropijne wyczyny Kulczyka to w pamięci utkwiły mi stypendia dla Ukraińców i 20 mln PLN przeznaczonych na Muzeum Żydów w Warszawie. Szkoda, że nie pomyślał o jakimś charytatywnym geście wobec Polaków, których tak niemiłosiernie łupił i okradał latami.
Kulczyk nie był skłonny do filantropijnej działalności wobec Polaków ani do płacenia w Polsce podatków, Polska służyła mu jedynie jako dojna krowa do robienia miliardów i poszerzania swojego imperium. Gdyby żył dłużej, może kupiłby kolejną kopalnię złota w Afryce, może szukałby ropy w Kazachstanie, może kupił kolejny jacht albo jakąś wyspę. Na pewno ten „wizjoner” powiększyłby swój majątek o kolejne miliardy. Na pewno nie żyłoby się lepiej Polakom dzięki tym miliardom. Szkoda, ze ten wizjoner i filantrop nie stworzył w Polsce kliniki, gdzie można byłoby przeprowadzać skomplikowane operacje. Może nie musiałby jeździć do Wiednia na leczenie.
Taki oligarcha jak Kulczyk, który działa na niekorzyść swojego kraju i jego obywateli w Chinach mógłby dostać wyrok długoletniego więzienia albo wyrok kary śmierci. W Polsce, czyli w UBekistanie za tego typu działania dostaje się nagrody, ordery, zostaje się okrzykniętym geniuszem i wizjonerem.
Filozofia Kulczyka była banalnie prosta – tanio kupić mienie państwowe, drogo sprzedać a wszytsko dzięki pomocy usłużnych, sprzedajnych polityków polskojęzycznych. Znaczą część fortuny Kulczyk zawdzięczał byłemu prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, to dzieki niemu mógł zostać miliarderem i właścicielem autostrad. W ramach wdzięczności Kulczyk wypłacał byłemu prezydentowi ponad 50 tysięcy PLN miesięcznie.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/gw-kwasniewski-dostaje-pensje-od-kulczyka,298077.html
Henryk Kulczyk nauczył syna biznesu. Barwna przeszłość biznesmena miała skompromitować najbogatszego Polaka. • fot. Tomasz Kamiński / Agencja Gazeta, Kulczyk Investmens
Kiedy w 2011 roku Giertych, Piński i Nisztor negocjowali cenę za nieopublikowanie książki, Henryk Kulczyk był jeszcze w radzie nadzorczej Kulczyk Holding, firmy Jana Kulczyka. – Swoją funkcje pełnił już raczej honorowo. Mając 85 lat był już schorowany, ale z energią wspominał stare czasy w biznesie, zwłaszcza produkcję i sprzedaż słynnej „pasty BHP” – mówi znajomy Henryka Kulczyka.
ADVERTISEMENT
Różowe mazidło służyło do zmywania uporczywych plam i jej służbowy przydział otrzymywał każdy robotnik w Polsce. Pastę Kulczykowie sprzedawali także do Niemiec i to zarabiając krocie w twardej walucie. Potem zyski z tego handlu złożyły się na pierwszy milion dolarów, jaki najbogatszy dziś Polak miał otrzymać od ojca na rozkręcenie biznesów.
Czy jesteś zainteresowany nauką angielskiego przez 3 miesiące za 3 zł?
tak, chcę
nie, dziękuje
– Najważniejsze to dobrze wybrać sobie rodziców – zwykł żartować Jan Kulczyk o tym jak zaczynał biznes. Bez pierwszego miliona dolarów jaki otrzymał od ojca nie zostałby najbogatszym Polakiem. – Wzorzec ojca działał na mnie jak drogowskaz, poszedłem jego śladem – wspominał zmarłego w 2013 roku ojca.
Biografia Jana Kulczyka miała zawierać fragmenty mogące skompromitować ojca biznesmena. Co można by uznać za tak kompromitujące i wstydliwe, by „przyjaciel Kulczyka” gotowy był zapłacić 400 tys. zł za nieukazanie się książki? W rozmowach z dziennikarzami Piotr Nisztor rzucił dwa tropy: prywatyzacje oraz materiały IPN. Ten drugi wątek prawdopodobnie domysły na temat współpracy Henryka Kulczyka z wywiadem i kontrwywiadem PRL. Już kilka lat temu prawicowe media: „Nowe Państwo” i „Gazeta Polska” pisały, że w latach 70-tych nie można było prowadzić tak rozległych interesów z PRL, jakie prowadził Henryk Kulczyk, bez kontaktów i patronatu służb specjalnych.
Rozpracował bezpiekę
W Instytucie Pamięci Narodowej miały się zachować materiały związane z ojcem najbogatszego Polaka. Trafił na nie Lustratorpolski, bloger z serwisu Salon24. Twierdzi, że przejrzał ubecką teczkę biznesmena. Pisze, że KWMO w Bydgoszczy zainteresowała się Henrykiem Kulczykiem w 1961 roku z racji kontaktów z rodziną licznie przebywającą w NRF i prowadzenia tam interesów.
„Szczegółów „układu” nie podano, ale podano bardzo interesujące szczegóły zerwania: po nieformalnym przekazaniu do Dep. I MSW w 1970 r. Henryk Kulczyk miałby okazać się zaangażowany w nielegalne przedsięwzięcia, zdekonspirować się oraz próbować rozpracować kadrowych pracowników komunistycznego wywiadu w Kolonii i Berlinie” – pisze autor ironizując z przypuszczeń prasy.
PolubieniePolubienie
Szlak bojowo-biznesowy
Henryk Kulczyk nie miał motywu by kochać Polskę Ludową. Będąc jeszcze nastolatkiem zatrudnił się jako goniec w niemieckiej firmie handlowej. Podczas wojny wstąpił do Armii Krajowej, po awansie miał swój oddział, z którym walczył na Pomorzu. Po wojnie wrócił do rodzinnego Wałdowa koło Sępólna Krajeńskiego na Pomorzu. Był producentem kwiatów, założył hurtownię i skup owczej wełny. Wyjechał jednak do Niemiec, ponieważ ścigano go wysokimi domiarami podatkowymi.
W latach 70-tych był w RFN jednym z najlepiej ustosunkowanych Polaków. Był założycielem Klub Polonijnych Kupców i Przemysłowców, działał również we wpływowej Niemieckiej Izbie Przemysłowo-Handlowej. Został przedstawicielem amerykańskiej firmy logistycznej SeaLand, wówczas jednej z największych na świecie, pioniera przewozów kontenerowych. Największe pieniądze zarabiał jednak na sprzedaży do polski maszyn rolniczych i imporcie na zachód runa leśnego.
PolubieniePolubienie
Trzeba dużo pracować, a swą pracę kochać. Tylko wtedy można osiągnąć sukces. W zasadzie wszystko mi się udało. Oczywiście, miałem trochę szczęścia. Bez niego jest o wiele trudniej . To szczęście miałem także w czasie wojny, gdy walczyłem w szeregach AK na Pomorzu – opowiadał o sobie Henryk Kulczyk w jednym z nielicznych wywiadów. Udzielił go w 1984 roku magazynowi „Inter-Polcom” – to nieistniejące już pismo izby zrzeszającej firmy polonijne.
Pierwsi prywaciarze PRL
Interkulpol założony w 1982 roku przez Henryka i Jana był jedną z pierwszych firm polonijnych w Polsce. Swój wspólny biznes prowadzili w Komornikach k/Poznania. Produkowali na eksport drewniane domki weekendowe, akumulatory i środki czyszczące, w tym pastę BHP, z której tak żartował Kulczyk senior.
Sugerowano, że Henryk Kulczyk sprzyjał reżimowi PRL, bo 1982 roku na zjeździe Polsko-Polonijnej Izby Przemysłowo-Handlowej krytykował międzynarodowe sankcje gospodarcze nałożone po wprowadzeniu stanu wojennego. „Nigdy bardziej niż dziś nie czuliśmy się związani z Macierzą w potrzebie i zdeterminowani na przyjście jej z taką pomocą gospodarczą, na jaką nas stać (…) Te postawy nakazywały wam tu siedzącym Polakom – z Australii, USA, Anglii, Kanady i z Polski podejmować rezolucje przeciwko restrykcjom gospodarczym, podjętym przeciwko Polsce w pobudkach politycznych” – mówił cytowany przez magazyn Inter-Polkom.
Wkrótce potem generał Wojciech Jaruzelski przyznał Henrykowi Kulczykowi Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. – Interesy w tamtych czasach to ciągle lawirowanie. A co miał mówić? Trzeba było negocjować z władzą kontyngenty i pozwolenia. Członkowie izby korzystali ze stałych paszportów i mogli kupować benzynę bez kartek. Musieli przedstawiać się jako potrzebni reżimowi – komentuje dziś znajomy Henryka Kulczyka, biznesmen z Warszawy.
Dodaje, że jako „pomoc gospodarczą” Henryk Kulczyk rozumiał wysłanie do polski tony lekarstw i medykamentów o łącznej wartości 8 milionów marek zachodnich. Wyłożył też kilkaset tysięcy niemieckich marek na budowę Centrum Zdrowia Dziecka w Berlinie Zachodnim.
Jak widać, nie taki straszny ten Kulczyk jak go malu… opisują.
PolubieniePolubienie
Aferalny Wiedeń
Bez problemu można już stworzyć wiedeński alfabet, w którym za każdą z liter kryją się wpływowi ludzie, podejrzane interesy i niejednokrotnie krew tych, którzy wiedzieli za dużo…
W ostatnim czasie Wiedeń odkrył polskiej opinii publicznej również swoje ciemne oblicze. Powiązany z zabójstwem Marka Papały – byłego komendanta głównego policji; Jacka Dębskiego – byłego ministra sportu, czy też Andrzeja Stuglika – byłego funkcjonariusza kontrwywiadu PRL i późniejszego specjalisty w Ministerstwie Finansów. Odmieniany przez wszystkie przypadki przy sprawie tajemniczego samobójstwa słynnego mafiozo Jeremiasza Barańskiego. Nie schodzący z ust przy omawianiu afer Orlenu czy FOZZ. Wiedeń okazał się prawdziwą Mekką dla wszelkiej maści gangsterów, szpiegów, aferzystów i biznesmenów. Dziennikarzom śledczym udało się odkryć zaledwie rąbek tajemnicy, jednak miasto nad Dunajem kryje w sobie jeszcze wiele zagadek. Czy kiedyś ujrzą światło dzienne?…
REKLAMA
Niezatapialni
Pod koniec lat 80. funkcjonariusze SB, milicji i Wojskowych Służb Wewnętrznych stanęli w obliczu nieuniknionego upadku PRL. Aby nie potłuc się zbytnio, wielu z nich zaczęło korzystać ze zdobytych w czasie służby kontaktów. Zaowocowały one prężnymi interesami w handlu broną, paliwami, alkoholem. Część byłych mundurowych założyła agencje ochroniarskie, inni odnaleźli się w branży finansowej. Przedsięwzięcia z góry skazane były na sukces, zwłaszcza gdy działali w nich również sprawdzeni przez lata przestępcy. Większość przywódców przestępczego podziemia było informatorami bądź tajnymi współpracownikami SB, WSW i milicji. Część pracowała potem dla policji i UOP (potem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu) oraz Wojskowych Służb Informacyjnych. Centrum dowodzenia tak potężnej machiny stał się Wiedeń. Jeszcze kilka lat temu można było bowiem w Wiedniu założyć anonimowe konto dostępne tylko na hasło i robić wielomilionowe operacje finansowe, o które nikt nie pytał. Być może właśnie dlatego stolica Austrii jak magnes przyciągała także polskie przestępcze podziemie.
Zacznijmy jednak, zgodnie z alfabetem, od litery A…
Wiedeński alfabet
Pułkownik rosyjskich służb specjalnych dwukrotnie był przyczyną poważnego kryzysu w Polsce. Po aferze „Olina” Ałganow zniknął na kilka lat z polskich mediów. Powrócił w wielkim stylu – jako strategiczny doradca szefa rosyjskiego koncernu energetycznego RAO JES podczas rozmów z Janem Kulczykiem w Wiedniu. Miejsce spotkania obrano ze względu na bezpieczeństwo Ałganowa. Gdyby pojawił się w Polsce, natychmiast zostałby zatrzymany za szpiegostwo. Natomiast w Wiedniu czuł się jak u siebie. Przez lata pracował tu bowiem jako oficer KGB oraz przedstawiciel handlowy firm z Rosji i Kazachstanu. Rosyjskiego szpiega zatrudniali również w swojej firmie Kuna i Żagiel. Ałganow pracował w należącym do nich Polmarcku, firmie która wraz z Mitpolem utworzyła w 1991 r. spółkę Billa Polska. Odszedł z niej po wybuchu tzw. afery „Olina”.
– Sprawa Orlenu jest dla Ałganowa naprawdę jedną z bardzo drobnych spraw, przysłowiowym „pikusiem”, bo zajmuje się on sprawami o wiele bardziej poważnymi – przepływem energii atomowej, eksportem energii na całą Europę. Nikt nie powinien się wstydzić pokazać z taką osobą, chyba że robi karierę polityczną i z różnych względów może to być dla niego niewygodne – zapewniał w wywiadzie dla Poloniki Aleksander Żagiel.
Wszystko zaczęło się od wpadki. W 1974 „Leszek“ (stary pseudonim Baraniny) został aresztowany za napad na ogrodnika – waluciarza. Przyszły „ojciec chrzestny“ polskiej mafii nie siedział jednak długo. Funkcjonariusze SB zobaczyli w nim idealnego opiekuna nad siatkami agenturalnymi na Zachodzie. W 1976 Barański opuścił areszt i bez problemu wyjechał do Hamburga. Na początek zaczął przemycać do Niemiec potężne ilości papierosów. Wtedy też prawdopodobnie po raz pierwszy poznał Andrzeja Kunę i Aleksandra Żagla- biznesmenów z Wiednia. Po zatrzymaniu w Niemczech na wielkim przemycie papierosów, Barańskiego zwerbował austriacki Federalny Urząd Kryminalny (BKA). BKA pomógł mu w uzyskaniu austriackiego obywatelstwa. W roku 1978 „Baranina“ zamieszkał w Gramatneusiedl pod Wiedniem. Nadal szmuglował papierosy, jednak już przy współpracy braci Andrzeja Kuny – Pawła i Bartłomieja.
Barański był w Wiedniu właścicielem m.in. warsztatu samochodowego, dwóch restauracji, kawiarni i klubu bilardowego. Pod koniec lat 80. zaczął pomagać swoim oficerom prowadzącym z SB i MSW w odnalezieniu się w nowej gospodarczo-politycznej rzeczywistości. Dla mocodawców z SB kupował prywatyzowane polskie firmy.
Gangster zaoferował również FBI swoją pomoc w rozpracowaniu zorganizowanych grup przestępczych z Rosji i Ukrainy. Operacja o kryptonimie „Aurora“ okazała się jednak sromotną porażką amerykańskich służb. Barański wyprowadził ich bowiem w pole. Był też agentem służb brytyjskich i austriackich- pod ich ochronnym parasolem załatwiał jednak swoje prywatne interesy.
Na początku lat 90. dzięki Andrzejowi Kunie „Baranina“ poznał Edwarda Mazura. Kuna prowadził wówczas z Mazurem spółkę powiązaną z FOZZ. Obecnie Mazur jest podejrzany o nakłanianie do zabójstwa komendanta głównego policji Marka Papały. Barańskiego również łączono z tą sprawą, podobnie jak ze śmiercią prezesa Najwyższej Izby Kontroli, Waleriana Pańko oraz morderstwem byłego ministra w rządzie Jerzego Buzka, Jacka Dębskiego. Ta ostatnia sprawa stała się przyczyną aresztowania Barańskiego w Wiedniu. „Baranina” został oskarżony o zabójstwo Jacka Dębskiego, przywłaszczenie 400 tysięcy dolarów, oraz za kierowanie grupą przestępczą. Zeznania „Baraniny“ spowodowały między innymi wsadzenie za kratki kilku austriackich oficerów służb specjalnych. Jednak gangster dopiero się rozkręcał. W maju 2003 roku szantażował swoich opiekunów z SB. Nie zdołał jednak podzielić się z prokuratorem swoimi rewelacjami. 7 maja 2003 Barańskiego znaleziono powieszonego na własnym pasku od spodni w celi austriackiego więzienia. Z wiedeńskiej willi mafiozo zniknęła część notatek, które “Baranina” skrupulatnie uzupełniał przez lata.
Pułkownik Wojciech Czerniak w latach 1981-1985 pracował na dwóch etatach – jako konsul w polskiej ambasadzie w Wiedniu oraz szpieg MSW. Andrzeja Kunę poznał w 1982 roku. Podobno pomógł mu załatwić paszport konsularny.
W roku 1996 Czerniak został mianowany przez ówczesnego koordynatora służb specjalnych, Zbigniewa Siemiątkowskiego, na stanowisko szefa Zarządu Wywiadu UOP. Było to zaraz po ujawnieniu afery „Olina”. Czerniak doprowadził do odejścia ze służby grupy oficerów, którzy rozpracowywali kontakty Władimira Ełganowa z polskimi politykami i urzędnikami.
Obecnie emerytowany szef szpiegów kieruje firmą Concordia Development, której właścicielami są Kuna i Żagiel. Jego żona, Anna, jest szefem Fundacji „Dr Clown”, którą założyli… Kuna i Żagiel, biznesmeni z Wiednia. Na liście darczyńców Fundacji znajdują się takie tuzy biznesu jak: PFRON, Prokom Ryszarda Krauzego, fundacja Dar Serca Orlenu, Plus GSM, Giełda Papierów Wartościowych, Port Lotniczy im. Chopina w Warszawie czy też firma J&S, która dostarcza rosyjską ropę do Orlenu i Rafinerii Gdańskiej. W 2003 r. z darowizn fundacja miała 172 tys. zł, ze zbiórek 82 tys. zł, a z dotacji ponad 235 tys. zł.
To szef gabinetu politycznego byłego ministra zdrowia, Mariusza Łapińskiego i zarazem jeden z jego najbliższych współpracowników. Ze stolicą Austrii łączy go postać Manfreda Meixnera, austriackiego lekarza, który wyłożył pół miliona złotych na założenie w Warszawie spółki Centrum Osteoporozy Kobieta+50 SA. Akt powołania spółki podpisano w kancelarii prowadzonej przez żonę Deszczyńskiego, a jej prezesem została konkubina Aleksandra Naumana, wiceministra zdrowia za czasów Łapińskiego, Małgorzata Kaszubowska. Sam Meixner był szefem rady nadzorczej centrum.
O spółce Centrum Osteoporozy Kobieta+50 SA zrobiło się głośno, po ujawnieniu przez media propozycji korupcyjnej, jaką Deszczyński złożył jednemu z koncernów farmaceutycznych. W zamian za umieszczenie ich leku na liście preparatów refundowanych Deszczyński miał zażądać natychmiastowej wpłaty 1,5 mln złotych, a później rocznych transz po 1-1,5 mln zł. Dokładnie w tym samym czasie, kiedy miała mieć miejsce korupcyjna propozycja Deszczyńskiego, w Ministerstwie Zdrowia trwały prace nad kolejną nowelizacją list refundacyjnych.
To najbliższy współpracownik i doradca prawny najbogatszego Polaka, Jana Kulczyka. Dopiero niedawno ustalono, że pojawił się wieczorem w hotelu, w którym Andrzej Kuna, Aleksander Żagiel, Marek Modecki i Władimir Ałganow odpoczywali po słynnym lunchu w wiedeńskiej restauracji Niky´s. O jego obecności nie wspomnieli w swoich zeznaniach ani Kuna, ani Żagiel, Kulczyk wyjaśnił natomiast, że nic nie wie, bo w spotkaniu hotelowym nie uczestniczył. Nie udało się ustalić, w jakim celu mecenas przyszedł na kolację i czy było to na polecenie Kulczyka. Jak wspominał w rozmowie z dziennikarzami Polityki Marek Modecki, Jankowski szybko opuścił towarzystwo “jakby speszony obecnością Ałganowa”.
Mecenas Jankowski jest od 1991 roku specjalistą prawa międzynarodowego. W 1995 roku został wiceprezesem Kulczyk Holding, któremu podlegał pion prawny grupy kapitałowej. Został też członkiem rady nadzorczej między innymi Warty, Polenergii i Kulczyk Tradex.
Jak udało się ustalić dziennikarzom Gazety Polskiej, Jankowski nie ma już biura w siedzibie Kulczyk Holding. Mecenas prowadzi obecnie kancelarię w Wiedniu i to właśnie z nim najbogatszy Polak konsultuje najważniejsze finansowe decyzje. W rozmowie z Gazetą Wyborczą Jan Kulczyk powiedział: – “Potrafię tworzyć rynek i sytuacje gospodarcze, ale nie potrafię już konfrontować się z codzienną rzeczywistością. Dlatego do zarządzania biorę sobie ludzi, którzy są „kilerami” i umieją o ten rynek walczyć.” Jego super kilerem jest mecenas Wojciech Jankowski.
Osobę najbogatszego Polaka wiąże z Wiedniem przede wszystkim lunch w restauracji Niky´s 17 lipca 2003 r. Obok obiadu drawskiego to najsłynniejszy posiłek w 16-letniej historii III RP.
Sprawa lunchu wypłynęła w związku z pracą komisji ds. PKN Orlen. Po spotkaniu w Wiedniu Kulczyk przyszedł do ówczesnego premiera Millera i opowiedział mu, że rozmawiał z Ałganowem. Premier przekazał sprawę szefowi Agencji Wywiadu, Zbigniewowi Siemiątkowskiemu. Ten sporządził z rozmów z Kulczykiem notatkę, której treść została ujawniona. Dowiadujemy się z niej, że Ałganow mówił o łapówce wziętej od Rosjan przez ministra skarbu Wiesława Kaczmarka i szefa Nafty Polskiej Macieja Giereja. Inną wersję wydarzeń ze spotkania ma polski wywiad. Nie ma w niej mowy o łapówkach, jest za to informacja, że Kulczyk powoływał się podczas spotkania na swoje wpływy „u pierwszego” (chodzi najprawdopodobniej o prezydenta) i obiecywał pomoc w prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej po myśli Rosjan.
Występuje zawsze w parze z Aleksandrem Żaglem. Obaj panowie najpierw pojawili się przy okazji afery „Olina”, a później przy Orlengate – a to za sprawą słynnego wiedeńskiego spotkania Kulczyka z Ałganowem. Kuna i Żagiel wynajęli na to spotkanie salę w restauracji Niky´s i opłacili czterogodzinny lunch.
Andrzej Kuna pochodzi z Bytomia, a do Wiednia przybył później niż Żagiel. Wcześniej działali tam jego bracia. Ich firma Terpol miała kłopoty z niemieckim i austriackim wymiarem sprawiedliwości. Podejrzewano ich o przemyt papierosów na wielką skalę (podobno doniósł na nich Baranina). Z Baraniną później się pogodzili i jeździli nawet wspólnie na wakacje.
Andrzej Kuna zaczął działać sam, zakładając spółkę Kuna OHG. Na szerokie wody wypłynął jednak dopiero, kiedy poznał Aleksandra Żagla i Sławomira Wiatra. Austriacka firma Polmarc należąca do Kuny i Żagla handlowała na wielką skalę zbożem z Kazachstanu. W interesach na terenach dawnego ZSRR pomagał im Władimir Ałganow, zatrudniony w polskim przedstawicielstwie Polmarcu w Warszawie. Wiedeński oddział firmy Kuny i Żagla ma siedzibę w XIX dzielnicy. Polmarck był współzałożycielem spółki Billa Polen. Billa Polen uruchomiła osiem supermarketów w Polsce. Ich roczne obroty w 2002 roku wyniosły prawie140 mln zł.
W styczniu 2005 telewizja TVN ujawniła materiały austriackiej policji, z których ma wynikać, że Kuna i Żagiel byli blisko związani z gangsterem Jeremiaszem Barańskim.
Jak ważną z wywiadowczego punktu widzenia placówką jest Wiedeń, pokazuje casus Bogdana Libery. Austriackie media były zdziwione, kiedy skromny radca handlowy polskiej ambasady w Wiedniu został w 1994 roku powołany na stanowisko szefa polskiego wywiadu. Stało się bowiem jasne, że mieli u siebie dyplomatę, którego zadania daleko wybiegały poza zabieganie o jak najlepszą wymianę handlową pomiędzy oboma krajami. Libera, kolega Gromosława Czempińskiego ze szkoły wywiadu, na stanowisku nie zagrzał zbyt długo miejsca. Stało się to poniekąd za sprawą Władimira Ałganowa, a dokładniej oskarżenia premiera Oleksego o kontakty z rosyjskim wywiadem (czyli Ałganowem). Do wywiadu Libera powrócił po wyborczym zwycięstwie AWS w 1997 roku. Ostatnio występował jako ekspert w sejmowej komisji ds. Orlenu.
Karierę w organach bezpieczeństwa rozpoczął już w 1944 roku. Jako 16-latek donosił NKWD o ukrywających się wrogach Związku Radzieckiego. Karierę w UB od wywiadowcy PUBP w Augustowie w roku 1945. Z tego okresu jego osoba łączona jest z tzw. „obławą suwalską”, tzn. zamordowaniem przez NKWD i UB co najmniej 500 AK-owców w okolicach miejscowości Giby na Suwalszczyźnie. W 1958 roku zaczął pracować w centrali MSW.
Pod opieką Milewskiego w latach 60. działał gang braci Janoszów zajmujący się napadami, przemytem, kradzieżami, zabójstwami. Bandyci działali w Europie Zachodniej, w tym w Wiedniu, wspólnie z przestępcami z Niemiec, Szwecji i Francji. Ogromne ilości złota i drogich kamieni pochodzące z napadów i rabunków szmuglowano do Polski. W większości precjoza trafiły do I Departamentu (mówi się o ponad 200 kg złota i kamieni szlachetnych), jednak część łupów bracia zachowali dla siebie. Przestępczą działalność Janoszów opatrzono kryptonimem „Żelazo”. Była to największa afera związana z działalnością wywiadu PRL. Sprawa została nagłośniona dopiero na początku lat 90., gdy Kazimierz Janosz, były pułkownik SB, stanął przed sądem oskarżony o narażenie skarbu państwa na straty prawie 7 miliardów złotych.
Pomysłodawca i koordynator akcji „Żelazo”, Mirosław Milewski, szybko wspinał się po szczeblach kariery- był ministrem spraw wewnętrznych, członkiem politbiura i sekretarzem KC PZPR oraz do połowy lat 80. bliskim współpracownikiem gen. Jaruzelskiego. W 1985 r. Milewskiego usunięto z PZPR, gdy na jaw wyszła afera „Żelazo”.
Temu człowiekowi i jego roli w prywatyzacji PZU poświęciliśmy wiele uwagi (patrz Polonika nr 121), ponieważ jednak trudno pominąć tak barwną postać, przypomnijmy kilka ważniejszych faktów.
Andrzej Perczyński (zmienił nazwisko na Andrew Northen po wyjeździe do Australii) w latach 90. mieszkał w Wiedniu. Człowiek ten pomógł byłym prezesom PZU Władysławowi Jamrożemu i Grzegorzowi Wieczerzakowi uszczuplić kasę PZU o pół miliarda złotych. Jego ludzie zarządzali wyprowadzonymi z ubezpieczalni pieniędzmi, a dokumenty do tajnych kont Jamrożego i Wieczerzaka strzeżone były przez Perczyńskiego w jego wiedeńskiej rezydencji.
Perczyński był wieloletnim pośrednikiem w kontaktach z zagranicznymi partnerami PZU. Przez jego ręce przechodziły kontrakty warte setki milionów złotych, za które pobierał częstokroć podwójne prowizje. Kiedy polski rząd zaczął przymierzać się do prywatyzacji PZU, Perczyński vel Northen zaczął lobbować na rzecz spółki AXA. Przekazywał też spółce AXA szczegółowe informacje o członkach polskiego rządu, którzy odpowiedzialni byli za prywatyzację. Umowę prywatyzacyjną władze polskie podpisały jednak z konsorcjum Eureko i BIG BG.
Słynną siedzibę PZU w Warszawie, zwaną „tower” budowała między innymi firma BRC Holding, w której udziały miał Perczyński. Decyzję o realizacji niekorzystnego projektu podjęli prezesi PZU Jamroży i Wieczerzak. Odpowiedzialna w PZU za budowę warszawskiej siedziby spółka PZU Tower, wydała na realizację projektu aż 600 mln złotych! Sprawę zawyżenia kosztów budynku sprawdza prokuratura.
Jak ujawnili dziennikarze Wprost, Andrzej Placzyński, były porucznik SB, obecnie postać nr 1 w polskiej piłce nożnej, miał również romans ze stolicą Austrii. Według tygodnika Placzyński przebywał w latach 80. w Wiedniu. Oficjalnie sprawował funkcję wicedyrektora Instytutu Polskiego, nieoficjalnie zaś pracował dla XIV wydziału I Departamentu MSW. Była to jednostka wydzielona do zadań specjalnych. Placzynski figurował w aktach MSW jako porucznik Andrzej Kafarski.
Dziennikarze Wprost ustalili, że do Kafarskiego vel Placzyńskiego trafiały informacje o wynikach pracy agenta o pseudonimach Hejnał i Dominik. Jak ujawnił w kwietniu br. prezes IPN, Leon Kieres, pseudonimy te nosił dominikanin Konrad Stanisław Hejmo, który w latach 80. miał udzielać bezpiece informacji o papieżu Janie Pawle II.
Obecnie Placzynski jest szefem polskiego odziału firmy Sportfive, która ma decydujący głos o kontraktowaniu meczów towarzyskich polskiej reprezentacji oraz o transmisjach ze wszystkich spotkań. Jak ujawniła Gazeta Wyborcza w ciągu 6 lat SportFive zarobiła na TVP około 15 milionów dolarów za prawa do transmisji. Uważa się więc Placzyńskiego za bardzo wpływową postać w polskim futbolu.
We wrześniu br. przewodniczący Komisji Etyki PZPN złożył do prokuratury doniesienie, w którym zarzuca związkowi podpisywanie kontraktów narażających PZPN i kluby na straty finansowe. Niekorzystne umowy związek miał zawierać m.in. z firmą Sportfive.
Syn ideologa PZPR prof. Jerzego Wiatra miał zaledwie 12 lat, kiedy zamieszkał w Austrii. Jego matka przybyła do Wiednia z nowym mężem, Gustawem Bolkowiakiem. Z dziećmi wschodnioeuropejskich dyplomatów (często pracujących w podwójnym charakterze, czyli także dla tajnych służb) i lewicujących Austriaków uczęszczał do jedynego w Wiedniu gimnazjum z językiem rosyjskim. Do partii komunistycznej wstąpił w wieku 23 lat. W stanie wojennym wykładał nauki politologiczne na Uniwersytecie Warszawskim, pracował także na wiedeńskim uniwersytecie. Na początku lat 90. reprezentował interesy SdRP w Wiedniu wobec Międzynarodówki Socjalistycznej.
W 1988 r. sekretarz KC PZPR, Leszek Miller, powołał go na kierownika wydziału KC. W 1989 r. Wiatr został sekretarzem KC PZPR. W wyborach w 1989 r. wszedł do sejmu kontraktowego. Z nieznanych przyczyn (pojawiły się plotki, że chodzi o związki z ludźmi uwikłanymi w sprawę FOZZ) Wiatr wycofał się z polityki.
Na początku lat 90. stał się prężnym biznesmenem. W Fundacji Kelles-Krauzego, w której przewodniczącym Rady Programowej był Aleksander Kwaśniewski, a jego zastępcą Marek Siwiec, Sławomir Wiatr objął stanowisko prezesa. Celem Fundacji był rozwój myśli lewicowej. Jak sugerowała prasa, zapleczem finansowym Fundacji były spółki związane z Wiatrem. W tym spółka Mitpol, która związała się z austriacką siecią supermarketów Billa. Wspólnikami tego interesu byli Andrzej Kuna i Aleksander Żagiel z firmy Polmarck. W sprawozdaniu z likwidacji majątku byłej PZPR wskazano, że pieniądze partyjne znajdują się m.in. w spółce Billa.
W 2002 roku premier Leszek Miller umożliwił Wiatrowi po raz drugi powrót na polską scenę polityczną, mianując go w swoim rządzie pełnomocnikiem ds. informacji europejskiej. W sierpniu 2002 r. Sławomir Wiatr przyznał, że był tajnym i świadomym współpracownikiem tajnych służb PRL. Nie ujawnił, kiedy został szpiegiem i czym się zajmował.
Człowiek ten powiązany jest z Wiedniem poprzez wspólne interesy z Andrzejem Kuną i Aleksandrem Żaglem. Wiedeńscy biznesmeni sprzedawali Zabrzeskiemu buty z Austrii. Obecnie zarządza firmą Jolanty Kwaśniewskiej Nieruchomości Royal Wilanów.
To właśnie on zorganizował słynne spotkanie opłatkowe, na którym wśród gości znaleźli się pani prezydentowa, Sławomir Wiatr, Andrzej Kuna, Aleksander Żagiel oraz Edward Mazur. Niewinne przedświąteczne spotkanie znalazło się w kręgu zainteresowań prokuratury po tym, jak Aleksander Żagiel i Andrzej Kuna zeznali przed komisją śledczą ds. PKN Orlen, że nie znają Jolanty Kwaśniewskiej i nie utrzymywali z nią kontaktów towarzyskich. Krótko po tych zeznaniach w prasie pojawiło się zdjęcie z 1995 roku, przedstawiające uroczystość opłatkową w warszawskim hotelu Holiday Inn. Na fotografii widać między innymi Jolantę Kwaśniewską, Aleksandera Żagla i Andrzej Kunę. Podczas przesłuchania prezydentowa oświadczyła, że na spotkaniu znalazła się przypadkowo. Natknęła się bowiem w hotelowym holu na swojego przyjaciela, Marka Zabrzeskiego, który zaprosił ją na uroczystość. Zaprzeczyła równocześnie, by łączyły ją z osobami widocznymi na zdjęciu kontakty towarzyskie.
Zabrzeski zna Pierwszą Damę jeszcze z lat 80. Poznali się na Targach Poznańskich, na których Jolanta Kwaśniewska była reprezentantem firmy produkującej biżuterię. Wyroby tejże firmy sprzedawała na rynki wschodnie firma Zabrzeskiego. Tak zapoczątkowana znajomość wkrótce przerodziła się w przyjaźń. Marek Zabrzeski stał się częstym gościem państwa Kwaśniewskich. Trzy lata temu był jednym z fundatorów obrazu Wojciecha Kossaka, który Aleksander Kwaśniewski otrzymał w imieninowym prezencie.
Jak przyznaje sam Zabrzeski, prezydentowa już mu zakomunikowała, iż nie przedłuży umowy powiernictwa i sama zajmie się agencją Royal Wilanów.
O sobie mówi „jestem kupcem”, jednak w ostatnim czasie zasłynął w polskich mediach bardziej jako współorganizator słynnego lunchu wiedeńskiego. Spotkanie to zapoczątkowało nowy wątek w śledztwie dotyczącym afery Orlenu, zwanej w Polsce „matką afer”.
W Wiedniu znalazł się po antysemickiej nagonce w 1968 roku. Jego ojciec, Julian, który miał żydowskie korzenie, sprzedał fermę lisów i zaczął robić interesy w stolicy Austrii. Działał w branży tekstylnej i jubilerskiej. Jemu to Aleksander Żagiel zawdzięcza kapitał założycielski na swoje pierwsze interesy. Z firmami z Polski zaczął współpracować dzięki matce, która w latach 80. otworzyła firmę polonijną Alex, działającą w branży tekstylnej.
„Ałganowa poznałem na przełomie lat 80. i 90. Wynajmowałem wówczas wraz z moim wspólnikiem mieszkanie przy ul. Kubickiego na warszawskim Wilanowie (…). W tym samym budynku mieszkał Władimir Ałganow, wówczas pierwszy sekretarz ambasady Związku Radzieckiego. (…) Gdy Władimir Ałganow kończył swą pracę w ambasadzie, zaprosił mnie i mojego wspólnika do swojego mieszkania na pożegnalną kolację. (…) Zaproponowałem mu wówczas pracę dla naszej firmy Polmarck. Po rozpadzie Związku Radzieckiego pojawiły się ogromne możliwości w pośrednictwem handlowym między dotychczasowymi republikami radzieckimi, a obecnie niezależnymi państwami. Podjęliśmy taką działalność na rynku zbożowym. Realizacją tych kontraktów zajmował się Władimir Ałganow – zeznał przed komisją śledczą Żagiel. Przed komisją stanął na własną prośbę, bo jak oznajmił, „chciał powiedzieć prawdę o spotkaniu Kulczyk – Ałganow”.
Inspiratorem spotkania Kulczyka z Ałganowem miał być dobry znajomy Żagla jeszcze z czasów dzieciństwa, Marek Modecki. Pod koniec 2002 r., Żagiel spotkał się z Modeckim. Podczas rozmowy „zgadali się”, że i Kulczyk i Ałganow zainteresowani są eksportem energii elektrycznej z Rosji na Bałkany. Wtedy pojawił się plan wspólnej rozmowy z Kulczykiem i Ałganowem. Podczas lunchu 17 lipca 2003 roku rozmawiano wyłącznie o tranzycie energii elektrycznej przez Polskę. Nie było mowy ani o Orlenie, ani o prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej, ani o rzekomej łapówce dla Kaczmarka i Giereja – tak przynajmniej twierdził przed komisją wiedeński biznesmen.
PolubieniePolubienie
Wg Polonica.net lista 1o najbotszych Polaków czyli polskich Żydów w 2005 roku
1 Kulczyk Jan [żyd] 5 500 mln PLN
2 Solorz-Żak Zygmunt [żyd] 3 000 mln PLN
3 Gudzowaty Aleksander [żyd] 2 900 mln PLN
4 Sołowow Michał [żyd] 2 600 mln PLN
5 Karkosik Roman [żyd] 2 400 mln PLN
6 Mikuśkiewicz Marek [żyd] 1 900 mln PLN
7 Krauze Ryszard [żyd] 1 800 mln PLN
8 Jankilewicz Grzegorz [żyd] 1 550 mln PLN
9 Smołokowski Sławomir [żyd] 1 550 mln PLN
10 Wejchert Jan Bohdan [żyd] 1 500 mln PLN
PolubieniePolubienie
2010:
1 Kulczyk Jan 8 500 mln
2 Solorz Zygmunt 7 900 mln
3 Czarnecki Leszek 7 580 mln
4 Sołowow Michał 6 000 mln
5 Karkosik Roman 3 570 mln
6 Starak Jerzy 2 700 mln
7 Wejchert Łukasz 2 420 mln
8 Miłek Dariusz 1 970 mln
9 Kulczyk Grażyna 1 850 mln
10 Chmiel Tadeusz 1 800mln
PolubieniePolubienie